sobota, 27 października 2012

Numer 4.

Witajcie. Wczoraj postanowiłam zrobić coś z moją szufladą. Był tam taki burdel (za przeproszeniem) ,że Amsterdam by pozazdrościł. Ale sprytnie pomyślałam co zrobić by znowu tak nie było. Popatrzyłam na stare puzzle i już wiedziałam. Wywaliłam wszystko i zabrałam się do roboty. 'Wywalanie' zajęło mi aż 1,5h. -.-
Ale oczywiście było już mniej roboty. Wyciągając moje nożyce i farby, które znalazłam w mojej 'szufladzie tajemnic' wpadł inny pomysł. Po co na przegródki nakładać papier ozdobny, który przyda się na kiedy indziej? Zabrałam się do roboty. Ostrożnie nożem i z pomocą nożyczek wycięłam idealne kształty na przegródki oraz ścianki. Skleiłam wszystko ze sobą. Pomalowałam gustownie dodając kilka szczególnych elementów. W każdej przegródce jest coś magicznego. Jednej z nich są dwa kwiatki. Gdy już wszystko wyschło sprawdziłam jeszcze raz czy wymiary pasują i nie trzeba czegoś wyciąć ewentualnie podciąć. Na szczęście moje zmęczone ręce nie musiały już robić zbędnych poprawek. Zostało wytrzeć dokładnie  i powkładać do odpowiednich przegródek rzeczy, które znalazłam. Prawdę mówiąc jestem strasznie nieznośna. Uważam, że wszystko mi się przyda. Ale wczoraj byłam z siebie dumna. Wyrzuciłam wszystko co było niepotrzebne. Zostały drobiazgi, do których mam sentyment. Nie ukrywam czasu zeszło dużo. Ze trzy godziny. Ale patrząc jakie ciekawości miałam w szufladzie fajnie się bawiłam. Na przykład znalazłam świetne pudełeczka od farb do ubrań. <Były zaschnięte> No jak mówiłam nie wiem po co to zostawiłam. Pewnie myślałam 'Przyda mi się' Chociaż raz jak zostawiłam coś nie potrzebnego to się dobrze złożyło. Pozostałości po wyschnięte farbie dokładnie wydrapałam nożem po czym przemyłam zmywaczem.
I teraz mam zamiar zrobić błyszczyk czekoladowy. W tym pudełeczku. Potem opowiem wam jak wszyło.
Mniej więcej moja szuflada wygląda tak:

4 komentarze: